Byłam dziś świadkiem bardzo przykrej sceny, gdy wracałam do domu empekiem. Jedno z miejsc siedzących zajmowała młoda mama z około półtora rocznym dzieckiem na kolanach. Maluch ani myślał siedzieć spokojnie. Wiercił się, kręcił, a kiedy mama chciała go przytrzymać, żeby nie spadł zaczynał się prężyć i krzyczeć. Ona zareagowała wtedy w sposób, który ukazał mi idealnie obraz społeczeństwa XXI wieku – wyjęła telefon i podstawiła dziecku pod sam nos. Ono zaczęło swoimi malutkimi paluszkami bawić się dotykowym ekranem. Miało taki nieobecny wzrok, że aż mi się go zrobiło żal.

Kiedyś rodzice narzucali nam religię, teraz  życie w kolorowym świecie socialmediów. 

Kilka chwil wystarczyło, żeby dziecko wzięło od mamy telefon i samo zaczęło się nim bawić. Do samego końca żadne z nich nie odezwało się. Ona cieszyła się, że ma chwilę spokoju, a maluch był kompletnie odrealniony. Jak zombie.

To taki smutny obraz. Nie rozmawiają, nie śmieją się… tylko patrzą w szybki.